Praca w fabryce nauczyła mnie jednego – nie należy bać się ciężkiej pracy. Gdy po raz pierwszy usłyszałem o tym, jak wygląda życie fabrykanta, byłem w szoku. Nie wyobrażałem sobie nawet, że na dłuższą metę będę w stanie przychodzić codziennie do pracy na szósta rano, ciężko pracować przez osiem lub dwanaście godzin, i mieć w tym czasie tylko jedną przerwę.
Panele słoneczne to ciekawe, ekologiczne zagadnienie
Gdy jednak przyjęto mnie w fabryce, która produkowała baterie słoneczne muszę przyznać, że zmienił mi się punkt widzenia. Udało mi się wejść w tryb ciężkiej pracy i produkowania paneli słonecznych przez cały czas. W trakcie mojej pracy nauczyłem się o tej technologii praktycznie wszystkiego – choć w teorii tylko produkowałem baterie słoneczne, w rzeczywistości potrafiłbym je również naprawiać, montować, a nawet tłumaczyć w szkołach ich działanie. Oczywiście nie każdy, kto pracował w fabryce wiedział to wszystko – zawdzięczałem to raczej mojej wrodzonej ciekawości i chęci do poznawania świata. Dla większości pracowników rekomendowane przez wielu panele słoneczne były jedynie produktem, który wytwarzali by mieć co jeść. Ja cały czas dążyłem do tego, by baterie słoneczne nie miały przede mną żadnych tajemnic. Zostało to dostrzeżone przez kierownictwo fabryki, które to postanowiło dać mi awans w podziękowaniu za moją chęć i zaangażowanie do pracy. Wiedziałem dobrze jak funkcjonuje każda bateria słoneczna, jaka tylko była dostępna na rynku. Pierwszy awans był jedynie początkiem mojej kariery – nie byłem nigdy na żadnym stanowisku wymagającym studiów, ale obskoczyłem kolejno kierownika zmiany, kierownika działu, oraz ostatecznie zastępcy dyrektora.
Baterie słoneczne na zawsze pozostały moim konikiem. Gdy tylko w telewizji zaczynał się temat baterii lub paneli słonecznych, cała rodzina wiedziała już, co będziemy oglądać.